niedziela, 7 kwietnia 2013

Prolog.

Idę sama przez las w ciemną, jesienną noc. Słysze szum wiatru, oraz stóp, które biegną po jesiennych, opadniętych na ziemie o różnych odcieniach brązu, pomarańczu i odcieni żółtego. Nie mam już sił by biec, bo uciekam już długo. W pewnym momencie upadłam, potknęłam się o mały pień, który był po drodze. Schowałam twarz w dłonie, gdyż wiedziałam, że nic i nikt już mi nie pomoże, że za chwile coś złego się stanie i zniknę z tego przeklętego świata pełnego złości, nienawiści, zazdrości. Mimo, że czasem pojawiają się takie uczucia jak szczęście, radość czy miłość. Ale one nie tyczą się mnie, w moim życiu, które trwa już 16 lat dużo się wycierpiałam, miałam ochotę po prostu rzucić wszystko w kąt i zniknąć. Osoba, która za mną biegła, zbliżyła się do mnie, był to mężczyzna z wielkim brzuchem i łysą czaszką. Wyciągnął dłoń w stronę mojego policzka, bałam się że znów przejdę przez ten koszmar, który nie chce wyjść z mojej pamięci. Nagle ktoś odrzucił jego rękę, lecz to nie byłam ja. Mężczyzna uciekł, a tajemnicza postać przytuliła mnie i szeptała, żebym się nie bała, że już nie jestem sama.

Nagle poczułam szturchanie, otworzyłam oczy a nade mną stał mój starszy brat, poczułam ciarki i gęsią skórkę na całym ciele. Byłam cała mokra z potu, lecz dziś nie płakałam. Codziennie śniła mi się ta scena, od pół roku, odkąd jakiś typ mnie zgwałcił. Zawsze w śnie dochodziło do gwałtu, lecz jak zdarł moją koszulkę z ciała, budziłam się z płaczem i krzykiem, a raczej piskiem. Ale dziś pojawiła tam się jakaś osoba. To na pewno był mężczyzna, czułam ładny, delikatny zapach jego perfum. Nie były to perfumy mojego brata, on ma zupełnie inny zapach lecz również ładny. Siedziałam chwile bez ruchu na łóżku, a Peter siedział obok mnie. Coś mówił oraz machał mi przed oczami ręką, lecz ja nic nie słyszałam. Jakbym miała zatkane uszy, czy jakąś barierę, która nie dawała mi nic usłyszeć. Lecz po chwili usłyszałam co do mnie mówił.
-Sara, słyszysz mnie? Sara! - był przestraszony i jednocześnie zdenerwowany, że nie odzywałam się i go w pewnym stopniu ignoruję.
- Peter, dziś ktoś mnie uratował w moim śnie.
- Kto? - spojrzał na mnie z lekkim zdziwieniem.
- Nie mam bladego pojęcia, ale coś czuje, że ta osoba nie jest normalna. Jest wyjątkowa i nauczy mnie żyć od nowa, nie myśląc o tym co się stało. Dzięki niemu będę mogła normalnie żyć..
- A ty czasami nie uderzyłaś się w głowę przed spaniem, albo w tym śnie? - uśmiechnął sie w moją stronę.
- Nie, a dlaczego pytasz? - spojrzałam na brata pytająco.
- Bo mówisz od rzeczy, jak jeszcze nigdy.
- Przecież ci powiedziałam że teraz będzie inaczej niż wcześniej, że coś się zmieni w moim życiu. Może nawet wszystko ale czas pokaże..


******
Cześć, jestem Vicky i założyłam tego bloga, ponieważ przeczytałam wiele blogów w moim życiu i miałam chęć założyć bloga. Nie jestem polonistką, czy zbyt dobra z polskiego, więc proszę was, nie krytykujcie mnie jeżeli napisze nie poprawnie, nie napiszę 'ę', nie dam przecinka i te sprawy. Nie daje rozdziałów do poprawy jak na kilku blogach zauważyłam. Pisze jak chcę, wiem że kilku osobom może sie nie spodobać sposób pisania, czy długość notki. Ale to dopiero początek tego bloga i w ogóle mój w tej przygodzie, pisaniu bloga. Notki postaram sie dawać jak najczęściej będę mogła i jak najdłuższe. Zachęcam do czytania i obserwowania mnie. Jeżeli ktoś chciałby być informowany to na razie na gg : 46757085. TT założę za niedługo, wiem że wiele z was go ma, ale ja jeszcze nie. Jak na razie to by było na tyle. To do następnej notki, Vicky :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz